Koreańczycy z Południa w końcu (bo za trzecim podejściem) dopięli swego. W 2011 roku Pjongczang wybrano na gospodarza rozpoczynających się za kilka dni igrzysk olimpijskich.

Azjaci podczas głosowania w pokonanym polu zostawili niemieckie Monachium oraz francuskie Annecy. Europejskie miasta przegrały więc z kretesem. Najważniejsza sportowa impreza w najbliższym okresie na Starym Kontynencie na pewno nie zagości – w 2020 roku najlepszych atletów gościć będzie Tokio, a dwa lata później Pekin.

Igrzyska coraz częściej w obecnych czasach nastawione są jednak na komercję. Niewykluczone, że wkrótce piękne, mające wspaniałą tradycję dyscypliny w olimpijskim programie zostaną zastąpione m.in. tańcem na rurze oraz e-sportem, czyli grami komputerowymi. Przyszłość igrzysk nie rysuje się więc w jasnych barwach i prestiż tej imprezy może stracić na znaczeniu.

Wróćmy jednak do Pjongczangu, gdzie 9 lutego czeka nas pewnie wspaniała ceremonia otwarcia. Myślę, że Koreańczycy podobnie jak przed czterema laty Rosjanie staną na wysokości zadania. Pytanie, czy Polacy zaspokoją apetyty swoich kibiców i wywalczą upragnione medale.

Oczywiście największe szanse na krążki Biało-Czerwoni mają w skokach narciarskich. Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Stefan Hula i rzecz jasna Kamil Stoch spisują się w tym sezonie naprawdę wyśmienicie i trener Stefan Horngacher ma kłopot bogactwa, bo w olimpijskich konkursach może wystawić tylko „czwórkę”. Fani z kraju nad Wisłą liczą również na Justynę Kowalczyk, która na dobre zaaklimatyzowała się w Azji, wygrywając zawody z cyklu Pucharu Kontynentalnego.

O niespodziankę pokusić się mogą nasze biathlonistki, a indywidualnie Weronika Nowakowska-Ziemniak, która ma w swoim dorobku m.in. medale z mistrzostw globu w Kontiolahti. 31-letnia zawodniczka wielokrotnie pokazała, że doskonale radzi sobie z presją i stresem, co gołym okiem widać było na poprzednich igrzyskach w Vancouver i Krasnej Polanie – tam była blisko „pudła”, zajmując odpowiednio piąte i siódme miejsce.

Sprawić nie lada sensację może Natalia Maliszewska, uprawiająca short track, polskie panczenistki w wyścigu drużynowym, czy nasi łyżwiarze szybcy. Tytułu mistrza olimpijskiego z Soczi na dystansie 1500 metrów bronić będzie Zbigniew Bródka, któremu przypadła zaszczytna rola chorążego podczas piątkowej ceremonii.

Prawdziwym herosem w naszej ekipie jest Karolina Riemen-Żerebecka, specjalizująca się w skicrossie. Narciarka dowolna w marcu 2017 roku zaliczyła poważny upadek podczas jednego z treningów w Sierra Nevada, po którym wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Na szczęście wyszła z niej po tygodniu, przeszła rehabilitację i wznowiła karierę, imponując niebywałą determinacją, ambicją i wielką wolą walki. O śmierć otarła się także inna z olimpijek. Natalia Czerwonka, bo o niej mowa, podczas jazdy na rowerze wpadła pod ciągnik, doznając poważnego urazu kręgosłupa.

To by było na razie na tyle, jeśli chodzi o naszych rodaków. Na kogo w czasie igrzysk będą zwrócone oczy całego świata? Największymi gwiazdami olimpiady w Pjongczangu mogą być m.in. urodziwa amerykańska alpejka Mikaela Shiffrin, norweski biegacz Johannes Klaebo, czy francuski biathlonista Martin Fourcade. Swoje postara się zrobić także znana w Polsce z powodu pasjonujących pojedynków z Justyną Kowalczyk Marit Bjoergen.

Na koniec warto zrobić laurkę Noriakiemu Kasaiemu. Japończyk jest "stary (jak na skoczka), ale jary". Samuraj z Shimokawy śrubuje kosmiczny rekord, ponieważ po raz ósmy weźmie udział w igrzyskach olimpijskich (!). 46-latek najstarszym sportowcem w Pjongczangu jednak nie będzie. W tej statystyce przewodzi Cheryl Bernard, reprezentantka Kanady w curlingu.

Maciej Mikołajczyk